To już końcówka lata:(
Chociaż, zgodnie z kalendarzem, potrwa jeszcze miesiąc, to w powietrzu czuć już jesień...
Szkoda... najbardziej tych ciepłych poranków i wieczorów...
....
U mnie dzisiaj wspomnienie rodzinnego spotkania w ogrodzie...
Było w kolorze blue:)
Pod starym (ma przeszło 100 lat) jesionem w moim niebiesko-białym kąciku postawiłam dodatkowy stół.
Za wazoniki posłużyły butelki pomalowane na niebiesko. Białe floksy pięknie się w nich prezentowały:)
Latarenkę zawiesiłam na starej gałęzi i umieściłam w koszu z białymi surfiniami.
Przemalowana kobiałka zawierająca słoiczki z miodem oraz serduszka zrobione z filcu to upominek dla solenizantki, której okragłe urodziny postanowiliśmy uczcić:)))
Niestety udało mi się zrobić tylko kilka fotek, gdyż pełniłam rolę gospodyni;))))
Pogoda dopisała, więc spotkanie zakończyło się przy świecach:))
Na koniec grzywacz, który na świerku rosnącym przy moim oknie zbudował sobie gniazdo. Przez jakiś czas mogłam obserwować jak samiec z samicą wysiadują jajka. Tylko z jednego wykluło się pisklę. Szkoda, że nie udało mi się zaobserwować jak młody ptaszek opuszcza gniazdo.
Pozdrawiam:))))